blogkarieraobecnośćpewność siebietransformacja wewnętrznawartości

Dokąd Ciebie zaprowadzą tajemnicze drzwi? Słów kilka o dojrzałości

Od kilku już lat wrzesień kojarzy mi się z początkiem kolejnego etapu życia. Do niedawna takie skojarzenia wiązałam głównie z początkiem roku przedszkolno-szkolnego u moich dzieci, z tym, że będą uczyć się czegoś nowego, rozwijać się społecznie i emocjonalnie, doświadczać różnych przeżyć i zatrzymywać niektóre z nich w pamięci na dłużej.

A teraz? Czuję głęboko w sobie, że w tym roku coś się zmieniło w moim postrzeganiu „września”.

W minioną niedzielę siedziałam z filiżanką ulubionej kawy na tarasie, łapałam promienie zachodzącego słońca i wspomniałam nasz wyjazd rodzinny. Od powrotu minęły raptem 3 tygodnie, a we mnie już kiełkowała tęsknota za ukochanym Paryżem, w którym byliśmy… Za każdym razem to miasto czymś mnie zaskakuje, coś na nowo zauważam i się tym rozkoszuję. Tym razem była to wyjątkowa architektura, piękne detale i zdobienia w stylu klasycznym. Kojąco działająca na mnie przestrzeń, prześwity i wysmakowanie wnętrz. Lekkość i elegancja zarazem. I w tym wszystkim co chwila przyciągające mój wzrok i uwagę drzwi… Było to dla mnie zaskakujące. Będąc tam jeszcze nie wiedziałam, o co w tym chodzi. Dlaczego akurat drzwi?

I tak siedziałam na swoim tarasie i rozmyślałam o ostatnim wyjeździe, o ostatnim roku, o sobie na przestrzeni czasu…i tych tajemniczych drzwiach. Zastanawiałam się, jakie jest tego większe znaczenie? I nagle, w jednej chwili bardzo wyraźnie poczułam, że czegoś ważnego we mnie dotknęłam podczas tej wakacyjnej wyprawy…To coś, co w moim odczuciu stanowi domknięcie pewnego etapu życia i jednocześnie otwiera przede mną wrota (jak właśnie wspomniane drzwi) do kolejnego etapu.

Wzięłam szybko to, co miałam pod ręką i w sposób zupełnie niezamierzony (intuicyjny) napisałam na kartce słowo: Dojrzałość.

Nie ukrywam, że spojrzałam na tę kartkę z pewnym zaskoczeniem…i jednocześnie poczułam ciepło w sercu. „Tak jest!” – krzyknęłam do siebie – „to jest dokładnie tak, jak odbieram i czuję teraz siebie”…

Co oznacza dojrzałość?

Dojrzałość jest bezpośrednio związana z poziomem naszej samo-świadomości. Bycie dojrzałą przekłada się na relację ze sobą, innymi ludźmi i światem. Dojrzałość nie jest tym samym, co dorosłość. Bo „dorosła”, w potocznym rozumieniu, oznacza pełnoletnia. Z kolei „dojrzała” powiemy o osobie, która zna siebie prawdziwą, rozumie siebie, swoje intencje, potrzeby, emocje, motywy zachowań i ich konsekwencje, własne możliwości i ograniczenia, potrafi zdefiniować, kim jest („Co mnie określa i odróżnia od innych?). Umie określić, gdzie jest ona, a gdzie zaczyna się strefa innej osoby. Innymi słowy, nie wchodzi na czyjś teren. Potrafi zachować odrębność siebie, bez wchodzenia w świat i tożsamość drugiej osoby. Z dojrzałością wiążę też zgodę na siebie prawdziwą, akceptację i umiejętność udzielenia sobie wsparcia, wyrozumiałość i życzliwość. Dojrzałość to też danie sobie przyzwolenia na doświadczanie lekcji życiowych, na błędy i niedoskonałość. Bez nadmiernego maskowania tego przed innymi i przybierania maski „profesjonalistki”, czy uchylania się od odpowiedzialności.

Dojrzewamy w różnych sferach: umysłowej (intelekt), fizycznej (ciało), emocjonalnej, społecznej i duchowej. Rozwój w obrębie tej ostatniej z wymienionych jest dopełnieniem holistycznego dojrzewania. Zaczynamy czuć się coraz bardziej wolni od zewnętrznych schematów, określeń i okoliczności. Wolni – nie mam na myśli, że całkowicie niezależni, czy skoncentrowani głównie na sobie i swoich korzyściach. Wolni – czyli bez ograniczeń wewnętrznych, bardziej otwarci, prawdziwie zaciekawieni poznaniem drugiego człowieka, świata i zrozumieniem go. Również i bardziej odpowiedzialni, nie tylko wobec siebie i za kształt swojego życia, co też wobec innych ludzi.

Po co nam dojrzałość?

Obecnie pędzący coraz szybciej świat, mnogość dystraktorów i spraw, które coraz bardziej wciągają naszą uwagę – gdy przez większość czasu funkcjonujemy w trybie „działania”, a zaniedbujemy „bycie” – niesłuchanie siebie lub nie korzystanie z tego, co już odkryliśmy o sobie, może doprowadzić do odczuwania pustki, wypalenia, braku spełnienia w życiu. Rozwijanie wewnętrznej dojrzałości może pomóc nam nie zgubić siebie w gąszczu pokus, możliwości, może uchronić przed wciągnięciem w realizację czyichś celów, a także nie uleganiem nadmiernie naciskom ze strony innych ludzi.

Jak rozwijać w sobie dojrzałość?

Warto wiedzieć, że wewnętrzna dojrzałość rozwija się stopniowo, w tzw. swoim tempie. Dla niektórych jest procesem naturalnego rozwoju. Z kolei u innych dojrzewanie może być zapoczątkowane jakimś trudnym, nagłym wydarzeniem. Może to być np. odejście z pracy (zainicjowane przez siebie lub pracodawcę), wypadek, choroba, śmierć bliskiej osoby, czy narodziny dziecka. Takie sytuacje są wyraźnym zaproszeniem, jakie podsyła nam życie, do wejścia w proces zmiany. Początkowo możemy nie chcieć przyjąć tego wezwania, możemy się mu przeciwstawiać lub je ignorować. Możemy też próbować zakłócać te sygnały racjonalnym myśleniem np. „jeszcze nie jest najgorzej”, „to inni mają się zmienić, ja jestem w porządku”, czy „po co się nad tym zastanawiać, trzeba się otrząsnąć i iść dalej, a nie tak rozmyślać nie wiadomo o czym. Trzeba działać!”. I wówczas albo sytuacja się powtarza albo dostajemy jeszcze bardziej wyraźny sygnał od życia.

Tak właśnie rozpoczyna się podróż. Zaczynamy pomalutku się zastanawiać: „A może jednak nie wszystko jest tak, jak mi się wydaje? A może jednak (choć z bólem to przyznajemy) chodzi o mnie? Tylko, co dalej?” 

„Do dojrzałości dochodzi się nie tyle wraz z nabywaną wiedzą, czy doświadczeniami,
co regularną pogłębioną refleksją w zakresie wewnętrznego funkcjonowania,
a co za tym idzie poszerzaniem samoświadomości”

Wiodącą kwestią w procesie dojrzewania jest to, byśmy dbali o regularne zatrzymanie się (pauza, bycie, obecność tu i teraz) wsłuchiwanie się w siebie i refleksję nad odczuwanymi emocjami, sygnałami płynącymi z ciała, oddechem, myślami i zachowaniami.

Takie chwile nie zawsze bywają łatwe i przyjemne. Niekiedy mogą obfitować w wątpliwości, smutek, czy nawet złość wynikające z odkrycia własnych niedoskonałości i dotarcia do swojego Cienia. Cień jest czymś coś, co zepchnęliśmy do nieświadomości. Mogą być to stłumione przez nas emocje, których nie mogliśmy okazywać w przeszłości, postawy i zachowania, które są przez nas niechciane, nasze ciemne strony. To cechy naszej osobowości, których nie akceptujemy, których się wstydzimy, wobec których czujemy ból. Przed dotarciem do prawdy o sobie może hamować nas chęć zachowania dobrego zdania na swój temat. I właśnie w tych chwilach potrzebujemy zapewnić sobie życzliwe wsparcie drugiej osoby. To może być nasz partner życiowy, przyjaciółka, osoba, która przeszła kiedyś podobną drogę, a także coach, czy terapeuta. Ktoś, do kogo mamy pełne zaufanie, kto nam nie zazdrości, nie ocenia. W zamian obdarza akceptacją, empatią, jest wrażliwy i jednocześnie odporny psychicznie. Ktoś, kto pomoże nam dotrzeć do prawdy o sobie, pomoże się podnieść, gdy się potkniemy, doda sił i uchroni nas przed powrotem do znanej, choć już dawno niewygodnej, „strefy komfortu”. (Strefa komfortu zapewnia nam „bezpieczeństwo”, ponieważ tam wszystko jest nam znane. Wyjście z niej wymaga od nas odwagi i siły wewnętrznej. Gdy jej brakuje, potrzebujemy towarzysza, na którym w razie potrzeby możemy na chwilę się „oprzeć”, który to utracone bezpieczeństwo nam zapewni, da schronienie). Dotarcie do siebie prawdziwego niekiedy jest doznaniem uwalniającym. Wreszcie dajemy sobie przyzwolenie, by zdjąć maskę. Odczuwamy ulgę i zrozumienie wobec swoich motywów i zachowań. Wyłuskujemy wartości, o które chcemy całym sobą dalej dbać. Następuje zintegrowanie w całość tego, do czego dotarliśmy i poprzez tę pracę wewnętrzną przepracowaliśmy. Rezultatem jest nasza transformacja. Stawiając kolejne kroki z nową, autentyczną twarzą, zaczynamy odczuwać coraz większą moc w sobie, coraz więcej już wiemy o sobie, a obraz życia, jakie chcemy prowadzić zaczyna być bardziej wyraźny. I na koniec to, co jest niezwykle ważne – jak z każdej podróży, także i z tej – potrzebujemy wrócić do realnego życia. Zamknąć jedne drzwi, a otworzyć kolejne. I tu znów wsparcie drugiej osoby jest przydatne. Bo my się zmieniliśmy, a nasze otoczenie być może nie. Potrzebujemy więc wzmocnienia z zewnątrz, a także dbania o wewnętrzne przekonanie i zgodę na nową siebie.

Jeśli tylko postaramy się być ze sobą szczerzy, podejdziemy do siebie z troską i wyrozumiałością, a także zapewnimy sobie wsparcie ze strony drugiego człowieka, to ułatwimy sobie proces wewnętrznego dojrzewania.

Carl Gustav Jung powiedział „Kto patrzy na zewnątrz – śni.
Kto zagląda do swojego wnętrza – budzi się”.

Jeśli czujesz, że właśnie teraz życie zaprasza Cię do zmiany wewnętrznej, że powoli rodzi się w Tobie gotowość, by zamknąć jedne drzwi i otworzyć kolejne (przejść proces dojrzewania), jeśli chcesz o tym porozmawiać – jak człowiek z człowiekiem i w bezpiecznych warunkach – to serdecznie zapraszam Cię do kontaktu.

Marta Jagodzińska
Konsultant HR, Coach ICF PCC, Psycholog
tel. +48 600 245 200
kontakt@martajagodzinska.pl

       

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *