Dylematy decyzyjne, które dotykają spraw dla nas osobistych, dotyczą większości z nas. Od czasu do czasu każdy boryka się z dokonaniem wyboru, który dotyczy jakiegoś obszaru naszego życia. Są takie decyzje, które przychodzą nam łatwiej, wobec których mamy jasność, a są też i takie, gdzie nie mamy pewności.
Tak się jakoś składa, że wiele sesji coachingowych, jakie ostatnio prowadzę, toczy się właśnie wokół dylematów decyzyjnych. Na przykład:
- Czy zmienić pracę, czy zostać w obecnej firmie? Jedno jest kuszące, ale nieznane, drugie nie do końca daje satysfakcję, ale przynajmniej wiem, czego się spodziewać.
- Czy nadal mam być menedżerem? Trochę tęsknię za pracą merytoryczną, a zarządzanie zespołem bywa wyczerpujące. Tylko co powiedzą inni…że nie dałam rady być szefową?
- Czy zakończyć ten związek, czy jeszcze nie, bo może można nad czymś popracować i będzie lepiej? Jak słucham znajomych, to nigdzie nie jest tak kolorowo, jak w filmie.
- Marzy mi się praca za granicą, ale mam obawy, czy to dobra decyzja. Uwielbiam zwiedzać i poznawać innych ludzi, jednak podróżowanie dla przyjemności i na krótko to co innego, niż osiedlenie się na dłużej w jednym miejscu i praca z ludźmi w innej kulturze.
- Czy przyjąć awans, który wiąże się z przeprowadzką do innego miasta i tam budować swoje życie „na nowo”, czy zostać tu, gdzie obecnie i mam jako tako poukładane?
- Czy wrócić na studia, na kierunek, którego nie dokończyłam, bo bardzo mi to ciąży na samoocenie?
- Co zrobić, gdy ja chcę czegoś, a otoczenie, w jakim funkcjonuję oczekuje ode mnie czegoś zupełnie innego?
Nie jestem pewna, czy to jest kwestia nowego roku (nowego otwarcia), czy może „coś krąży w powietrzu”, że pojawiają się przemyślenia o zmianie. Ale to dobrze, to znaczy, że coś istotnego pojawia się w życiu, może coś domaga się zauważenia i zadbania o to.
Z dylematami decyzyjnymi jest taki kłopot, że tkwienie w nich zbyt długo może sprawić, że utykamy w miejscu. Żadne z rozwiązań nie wydaje się do końca dobre. Niby chcemy zmiany, ale się obawiamy. Może czujemy, że powinniśmy (może ktoś inny nam to podpowiada), ale…właśnie…co będzie dalej. Pojawia się niepewność. Im więcej rozmyślamy, analizujemy, konsultujemy…jednym słowem kręcimy się w kółko ciągle wokół tego samego tematu, tym bardziej może spadać nasza motywacja do jakiejkolwiek zmiany i wiara w jej powodzenie. W skrajnych przypadkach może to doprowadzić do wyczerpania emocjonalnego, a nawet stanów depresyjnych (osobiście znam takie osoby).
Jak więc można sobie pomóc wobec osobistych dylematów? Jak nie doprowadzić do poczucia zagubiona w obliczu zmiany? Jak podejmować decyzje w zgodzie ze sobą?
Gdy na sesji coachingowej pojawia się taki temat, zwykle zapraszam moich Klientów do przyjrzenia się tematowi z różnych perspektyw. Każdemu co innego służy bardziej, stąd chcę podzielić się z Tobą różnymi sposobami. Może któryś z nich okaże się dla Ciebie przydatny.
Podejście analityczne
Pewnie większość z nas w obliczu dylematu zaczyna rozkładać dostępne opcje na łopatki, rozpisując sobie analizę plusów i minusów każdej z opcji. To bywa pomocne w uświadomieniu sobie korzyści i strat. Przynajmniej racjonalnie zdajemy sobie sprawę, na czym stoimy. Czasem to potrafi uspokoić.
Innym sposobem jest sięgnięcie po narzędzie coachingowe, jakim są pytania kartezjańskie. Weź kartkę A4 i narysuj na niej w połowie linię poziomą i pionową. Powstaną Ci 4 pola. W każdym z tych pól zapisz na górze jedno pytanie:
- Co się wydarzy, jeśli to zrobię (jeśli się na to zdecyduję)? Jakie będę mieć możliwości?
- Co się wydarzy, jeśli tego nie zrobię? Jakie mogą być tego konsekwencje?
- Co się nie wydarzy, jeśli to zrobię? Czego uniknę?
- Co się nie wydarzy, jeśli tego nie zrobię? Co mnie ominie?
Nasz umysł bardzo lubi takie analityczne rozkminki….tylko czasem okazuje się, że to za mało, by wieść naprawdę satysfakcjonujące życie, w zgodzie ze sobą.
Wartości
To, co zwykle proponuję Klientom stojącym w obliczu dylematów decyzyjnych, to przyjrzenie się swoim wartościom.
Wartości to cenione przez nas i w głębi serca poruszające JAKOŚCI życia. Określają, jakie chcemy, aby było nasze życie. Wartości nas napędzają, motywują, nadają życiu sens. To to, czego chcemy w życiu bronić. Dają poczucie wewnątrz: „gdy tak jest, czuję się w pełni sobą; to jestem ja”. Można powiedzieć, że wartości są niczym kompas. Pomagają nie zagubić się w życiu.
Wartości odpowiadają na pytanie: JAK? Jakie chcę wieść życie? Czego w moim życiu nie może zabraknąć, aby miało ono dla mnie sens? To pożądane cechy naszego życia, interakcji z ludźmi i ze światem.
Warto od czasu do czasu poprzyglądać się swoim wartościom.
Np. przypomnij sobie wydarzenia, które napełniały Cię radością, satysfakcją i poczuciem spełnienia. Co takiego było wtedy, że tak się czułaś, jakie wartości tam występowały.
Np. pomyśl o relacjach, w których jest Ci wyjątkowo trudno. Jakich Twoich wartości to dotyka.
Np. gdybyś miała teraz 80 lat i spojrzała na swoje życie wstecz, czego nie chciałabyś, aby w nim zabrakło. Co byłoby dla Ciebie szczególnie ważne?
Przykładowe wartości: skuteczność działania, zaufanie, odwaga, pasja, bezpieczeństwo finansowe itd.
Na podstawie odpowiedzi na powyższe pytania spisz swoje wartości. Spróbuj wybrać finalnie max. 10 i uszereguj je według priorytetów.
W odniesieniu do dylematu decyzyjnego, wobec którego obecnie stoisz, przepuść go przez te wartości. Które z nich uda Ci się zachować bardziej, a które mniej? Co Ci to mówi?
Potrzeby
To, co jest ciekawe między nami ludźmi, to że każdy z nas jest na swój sposób inny, a przy tym wszyscy mamy bardzo podobne potrzeby. Możemy różnić się wartościami, ale raczej nie potrzebami.
Potrzeby to to, czego pragniemy, czego chcemy, za czym tęsknimy. Potrzeby zawiadują naszymi zachowaniami. Za każdym zachowaniem stoi jakaś potrzeba. Gdy mamy niezaspokojone potrzeby – wówczas cierpimy. Swoją drogą, gdy jest Ci czasem jakoś trudno, źle, nieprzyjemnie, odczuwasz silne emocje – przyjrzyj się uważnie swoim potrzebom. Z ich pomocą możesz odkryć, o co naprawdę Ci chodzi. Może strategia realizacji (zaspokojenia) danej potrzeby nie była właściwa?
Marshall Rosenberg, twórca porozumienia bez przemocy, podzielił potrzeby na 7 równorzędnych grup (w odróżnieniu od piramidy potrzeb Maslowa) i tak mamy: potrzeby fizyczne, potrzeby autonomii, potrzeby w odniesieniu do siebie, potrzeby w relacji z innymi ludźmi, potrzeby radości życia i potrzeby związku ze światem. Pełną listę potrzeb możesz pobrać TUTAJ. Zdaniem Rosenberga wszystkie te potrzeby są jednakowo ważne, choć nie wszystkie w tym samym momencie.
W kontekście dylematu decyzyjnego przyjrzyj się, jakie potrzeby pomoże Ci zaspokoić każda z rozważanych opcji i co z tego wynika.
Pytania dodatkowe
Jeśli powyższe rozważania to za mało i nadal brakuje Ci pewności, to podsyłam kilka dodatkowych pytań:
- Czego w głębi serca naprawdę chcę?
- Czy mogę to zrobić?
Każde „nie wiem” powinno Cię zatrzymać. Dopóki nie będziesz mieć jasnego „tak” nie podejmuj decyzji. Czasem dzieje się tak, że naprawdę chcesz, ale z różnych względów nie możesz np. chcesz zmienić pracę, ale nie możesz tego zrobić ze względów finansowych. Innym razem może teoretycznie możesz, ale w głębi duszy tego nie chcesz. Poprzyglądaj się temu. Głos płynący z głowy to jedno, a ten z serca może podpowiadać Ci coś zupełnie innego.
Jak usłyszeć oba głosy? Proponuję Ci ćwiczenie, które poznałam biorąc udział w programie „Transformująca obecność w przywództwie i coachingu” Alana Seala. Przejdźmy przez nie razem W TYM NAGRANIU
Możesz też pochylić się nad następującymi pytaniami:
- Czy wybierając opcję A/B nie poświęcę siebie?
- Czy wybierając opcję A/B nie zaniedbam (nie zapomnę) o sobie?
- Czy wybór A/B to nie będzie wybór przeciwko mnie?
Kiedyś usłyszałam ciekawe zdanie:
Idź w stronę, gdzie jest więcej życia, gdzie jest więcej Ciebie – prawdziwej Ciebie, jaką jesteś lub jaką naprawdę chcesz być.
I bardzo dobrze mi to zdanie pracuje.
Słowo na zakończenie
Jeszcze jedna kwestia, o której bardzo często zapominamy, a która pomaga obniżyć ciśnienie związane z decyzją brzmi:
W bardzo wielu sytuacjach masz prawo zmienić zdanie. Możesz się wycofać. Nie obawiaj się tego.
Każda podjęta decyzja jest lepsza, niż jej brak i stanie w rozkroku. A po czym poznać, że decyzja została podjęta? Po tym, że idzie za nią działanie. Dopóki nie ma działania, tak naprawdę nie ma przekonania co do decyzji. Tak więc działaj. Pozostając na etapie myślenia, zamiast działania, narażasz się tylko….na ból głowy.
Powodzenia :)